do lasu, do lasu - spędzić trochę czasu.
Dzień za dniem leci, czas ucieka jak przez lejek, proza życia i powtarzalność dni zabija wszelakie przejawy optymizmu. Do tego za oknem ni to śnieg, ni to deszcz. Przez ostatnie miesiące trwa taka zima, jakby jej się nie chciało zaangażować bardziej .. szaro buro i ponuro. Człowiek nawet chciałby się bardziej zaangażować w życie, coś przedsięwziąć zaplanować, jak za dawnych czasów, ale planowanie z bąblem u boku jest o niebo trudniejsze. Jednak pewnego dnia klamka zapadła , dojrzało we mnie to co kiełkowało od dwóch - jadę z Basią na biwak do lasu ! Choćby skały sr..ały jadę . Był marzec, pierwszy dzień wiosny- pogoda idealna 👌 w dzień 24 a w nocy 7 (czyli całkiem prawie cieplutko ;) ) Zapakowałam plecor: dwa śpiwory, dwie karimaty, namiot, pieluchy ciepłe rzeczy do spania, i jedzenie (nie wiem jak to wszystko tam upchałam). Wzięłam wózek ( bo przecież daleko a nie będę dziecięcia jeszcze na rękach nosić) no i pojechały my do lasu spędzić trochę czasu. Gdy wypakowywałam rzeczy