Żeby to wszystko miało sens, muszę opisać pewną historię... Prowadziła spokojne, zwykłe, ułożone życie... Podobnie jak większość jej rówieśników, ukończyła studia, znalazła pracę w zawodzie, planowała życie rodzinne z "miłością jej życia". Krok po kroku, w naturalnym rytmie wszystko się układało. Lubiła sprzątać, gotować, urządzać mieszkanie, dbała o szczegóły swojego "gniazdka". Potrafiła całą sobotę spędzić na sprzątaniu tego "gniazdka", aby wszystko było perfekt. Nie miała szczególnych zainteresowań, pasji, nic ją nie pociągało na tyle, aby poświęcić temu więcej uwagi. Była szarą, nudną, uporządkowaną dziewczyną, która prowadziła szare, nudne, uporządkowane życie. Odpowiadało jej to i lubiła to. I tak już miało pozostać... Często dziwiła się koleżankom, kuzynkom, które jeździły po świecie, zwiedzały inne kraje, lub chodziły po górach w każdej wolnej chwili. Nie rozumiała jak można być co tydzień w górach "przecież to jest nudne być t...
Komentarze
Prześlij komentarz