Hartowanie organizmu

„...Zimno... Zawsze było mi zimno...odkąd pamiętam... Mama chodziła w koszulce, a ja w dwóch swetrach i było mi zimno...  Zimna woda? W życiu! Nie cierpię zimnej wody! Bez moczenia się w lodowatej rzece jest mi zimno, po co mam się jeszcze wyziębiać? W życiu bym nie weszła do lodowatej wody, zwłaszcza kiedy tak mocno wieje, do tego pada deszcz, a na dworze jest 13 stopni. Na samą myśl mnie wzdryga... bhrrr
Gorące prysznice?
Taaaak! Uwielbiam długie, gorące kąpiele, mogłabym tak leżeć godzinami... Sauna? Coś pięknego, ale bez wskakiwania zimą do tego basenu na zewnątrz, latem owszem, ale zimą? Kiedy na dworze jest -10o a dookoła basenu lód? Chyba zwariowałaś..."

Takie podejście (jak moje sprzed kilku lat) jest powszechne, zwłaszcza u dziewczyn. Gorące kąpiele i broń Boże zimna woda, a jeśli już - to tylko po saunie fińskiej i tylko trochę, bo potem to już się robi za zimno.
To jest fatalne podejście... Uwierzcie mi... sama taka byłam i teraz mam to na co sobie zasłużyłam...
Rozhartowanie organizmu, ciągłe infekcje i przeziębienia, katar i przeraźliwe, niekończące się uczucie zimna, towarzyszące zawsze, gdziekolwiek bym była...

Pamiętajcie – hartowanie organizmu jest bardzo ważne, a najlepiej, gdy się to robi od dziecka. Oczywiście należy do tego podejść rozważnie. Niech nikt nie wskakuje od razu do lodowatej rzeki czy jeziora. 

Liczy się spokój i konsekwencja! Codziennie, małymi kroczkami do przodu.
    1.  Spacery, bieganie, rower, po prostu przebywanie na świeżym powietrzu – w KAŻDĄ pogodę. Codziennie! Gdy pada deszcz - wziąć parasolkę, gdy jest mróż - odpowiednio się ubrać, gdy wieje wiatr - ubrać kurtkę przeciwwiatrową.
      W Norwegii mówią: "Nie ma złej pogody, pogoda zawsze jest dobra, tylko ubiór nie zawsze jest  dobry!"  Co prawda, to prawda...
      :)
      Gdy zacznie się zima – nie należy przerywać spacerów, biegania, czy jazdy na rowerze, lecz codziennie, konsekwentnie wychodzić, wystawiać organizm na działanie mrozu i świeżego, rześkiego powietrza. Będąc na zewnątrz zawsze należy być w ciągłym ruchu, a najlepiej uprawiać jakiś sport.
      Oczywiście nie należy przesadzać z  ilością czasu, spędzonego na powietrzu, a
      wysiłek musi być dostosowany do naszych możliwości i stanu zdrowia, żeby sobie nie zaszkodzić.


    1. "Dobrze za lekarza zgodą,
      Oblewać się zimna wodą".

      Zimne prysznice po kąpieli, bądź naprzemienne oblewanie się zimną i ciepłą wodą.
      Ktoś mi powiedział, że naprzemienne branie zimnych i ciepłych pryszniców sprzyja powstawaniu cellulitisu :P – nie wiem czy to prawda, ale kobitki, które z tym walczą powinny sobie sprawdzić ten temat
      :) Mnie nigdy nie interesowało to zagadnienie, więc nie mam pojęcia kiedy i jak powstaje cellulitis...
      Polskie przysłowie mówi:
      „Myj się zimną wodą, a będziesz piękną i zdrową”.

    1. Zimą warto obniżyć temperaturę powietrza w domu, niech będzie o 2-3 stopnie niższa niż zwykle. Przyzwyczajać się do chłodniejszego klimatu. Nie przegrzewać siebie, a zwłaszcza nie przegrzewać dzieci. Niech sobie biegają po powietrzu, lub w domu przy otwartym oknie w samej koszulce - nic im nie będzie. Sami się też nie ubierajmy w pięciu swetrów, pozbądźmy się wierzchnich warstw garderoby.  Kiedyś to życie zmuszało ludzi do hartowania. Jak mówi powiedzenie:
      "
      Kto nie ma kożucha,  temu i w koszuli ciepło".

    1. Morsowanie – zimowe pływanie. Zawsze należy zaczynać pod okiem osób doświadczonych i takich,  którym można zaufać. Ten rodzaj aktywności niesie za sobą wiele zagrożeń, bo kąpiel w lodowatej wodzie razem z kawałkami lodu jest ogromnym szokiem dla niewprawionego organizmu. Należy zawsze być z osobą, która może udzielić wskazówek i rad, a przede wszystkim pomocy.

    Pamiętajmy!!! Człowiek zahartowany znacznie łatwiej daje sobie radę w każdej okoliczności życiowej. Nie są mu straszne niewygody, zimno i wysiłek fizyczny. 

    Moja przygoda z hartowaniem rozpoczęła się kilka lat temu, przed wyjazdem na Islandię. Już wtedy domyślałam się, że będą zdarzały się kąpiele w rzekach, więc postanowiłam się do tego przygotować. Rozpoczęłam przygodę z zimnymi prysznicami na koniec kąpieli. Latem pozostałam tylko przy zimnych prysznicach – to wystarczyło, aby spokojnie się wykąpać w lodowatej wodzie islandzkiej rzeki, gdy temperatura powietrza sięgała 12-15 stopni.

    Potem miałam przygody z sauną – lecz  to należało do bardzo przyjemnych doświadczeń.

    Przeszłam wszystkie etapy, które opisałam, a teraz rozpoczynam przygodę z Morsami. Od listopada chcę wraz z Wrocławskimi Morsami wejść do lodowatej wody i hartować się na całego :)
    Relacje oczywiście będą i szczerze powiem – już się nie mogę doczekać.

    Wszystko to zajęło mi kilka lat. Pamiętajcie - nie da się zahartować organizmu w tydzień. W taki sposób możecie sobie tylko zaszkodzić. Proces hartowania wymaga czasu, cierpliwości i konsekwentnego działania.

    Żeby łatwiej było w podróży, lub jeśli ktoś chce zgłębiać tajniki survivalu i bushcraftu powinien rozpocząć hartowanie swojego organizmu!!!  :D



    Komentarze

    1. jesteś szalona! przyjde popatrzeć, ciepło ubrana, jak Ty się morsujesz :D

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. No właśnie. I jak tu Cię nie podziwiać. Robisz takie rzeczy, które większości żabek w mojej sadzawce są obce. Ja również, chociaż pływam (na kajakach) od "niepamiętnych czasów", dopiero od kilku lat zacząłem pływanie zimowe. Nie wiem czy odważyłbym się "zamorsować" ale obecnie jestem bardzo blisko tych klimatów. Na Trzech Króli (6 grudnia 2014) planujemy z grupą zaprzyjaźnionych kajakarzy i kajakarek spłynąć tę samą traskę, którą za dwa tyg będę płynął z moim kolegą czyli z Kazimierza do Wawy. Ponieważ jestem Ropuchem lubiącym czystość, z pewnością nie ominę ablucji w lodowatej Wiśle...
        Z wielkim zaciekawieniem oczekuję na Twoją relację z "mors"(kich) kąpieli...
        Ropuch

        Usuń

    Prześlij komentarz

    Popularne posty z tego bloga

    Aktywny Chillout in Hell ;)

    Niewschód słońca na Wielkim Choczu

    lodowce, góry, rzeki PN Skaftafell i Landmannalaugar