Na krawędzi...
Stalowoszare, ciężkie chmury nie nastrajają optymistycznie. Nieustająca mżawka potęguje pesymizm i niweczy wszelkie nadzieje na odrobinę słońca dzisiejszego dnia. Krople deszczu spływają po przedniej szybie samochodu, wycieraczki ledwo nadążają je odgarniać... ale ważne, że jedziemy! Dzień jak co dzień – mokry, deszczowy, ale piękny! Czemu? Bo jadę w GÓRY!!! Mam w sobie wiarę, że prognoza pogody się nie myli i po godzinie 10.00 wyjdzie słońce. „W końcu to norweska prognoza – myślę sobie – one mają większą sprawdzalność niż te polskie. Może dlatego, że tu ciągle pada i jak powiedzą, że będzie padać to mają trafność 99%...ale to zapowiadane słońce może się okazać tym 1%, który się nie sprawdzi...”