Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Aktywny Chillout in Hell ;)

Obraz
Na początku roku 2017, niesiona potrzebą dzielenia się swoimi przygodami i sposobem podróżowania postanowiłam zabrać znajomych nad morze. Wyjazdy nad może kojarzą się miło i przyjemnie. Latem jest relaks, plaża, słońce, woda i ..... no właśnie, masa turystów... Dlatego latem nad morzem byłam tylko kilka razy - i to  winnym życiu. Odkąd pokochałam góry, zawsze ciekawiej było w górach. Ale tym razem wyjazd nam morze było całkowicie odmienny od standardowego wyjazdu, a dlaczego?  Zaraz opowiem... Ale zanim opowiem, najpierw chcę podziękować wszystkim uczestnikom, za zaufanie, wytrwałość i wspaniały humor, który towarzyszył nam do samego końca. A w szczególności specjalne gratulacje za wytrwałość należą się naszej nastoletniej Dąbrówce, która cudownie spisała się w wyszukiwaniu najkrótszej trasy, aby jak najszybciej już dojść do celu. Dziękuję Wam, wielkie brawa dla Was!! :) Spotkaliśmy się wieczorem w czwartek 5 stycznia koło 22:00. Wyruszyło nas 5 osób. Przed nami całonocna podróż

Niewschód słońca na Wielkim Choczu

Obraz
Był rok 2010, wrzesień (dokładnie 6 lat temu). Tylko 6 lat temu.. Pięknego wieczoru, albo poranka, wpadł mi do głowy pomysł, że zanim zaczną się zajęcia (studiowałam wtedy zaocznie w Krakowie, co dwa tygodnie dojeżdżając z Jeleniej Góry - gdzie mieszkałam i pracowałam), pojadę na weekend w góry, biorąc dodatkowy poniedziałek wolny.  I tak też zrobiłam. Górami wybranymi były Tatry oczywiście. Pojechałam sama, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie jechałby z Jeleniej Góry na (tylko) weekend w Tatry. Ale ja pojechałam. Przeszłam sobie spokojnie jesiennym szlakiem (to nic, że śnieg już leżał) obok pięknych Wodogrzmotów Mickiewicza, Doliną Roztoki (tak, tak, tam gdzie niedawno znaleziono szczątki ludzkie ...), mijając śliczną Silkawę prosto do Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Trasa prosta, banalna wręcz, do tego bezpieczna i mało wymagająca, po całonocnej podróży autobusem - idealna. Kojąca cisza, lekki deszczyk, żadnych ludzi i na szczęście żadnych niedźwiedzi - cud, miód i śmieta

Jak to się zaczęło..

Obraz
Żeby to wszystko miało sens, muszę opisać pewną historię... Prowadziła spokojne, zwykłe, ułożone życie... Podobnie jak większość jej rówieśników, ukończyła studia, znalazła pracę w zawodzie, planowała życie rodzinne z "miłością jej życia". Krok po kroku, w naturalnym rytmie wszystko się układało. Lubiła sprzątać, gotować, urządzać mieszkanie, dbała o szczegóły swojego "gniazdka". Potrafiła całą sobotę spędzić na sprzątaniu tego "gniazdka", aby wszystko było perfekt.    Nie miała szczególnych zainteresowań, pasji, nic ją nie pociągało na tyle, aby poświęcić temu więcej uwagi. Była szarą, nudną, uporządkowaną dziewczyną, która prowadziła szare, nudne, uporządkowane życie. Odpowiadało jej to i lubiła to. I tak już miało pozostać... Często dziwiła się koleżankom, kuzynkom, które jeździły po świecie, zwiedzały inne kraje, lub chodziły po górach w każdej wolnej chwili. Nie rozumiała jak można być co tydzień w górach "przecież to jest nudne być t

Cisza ...

Obraz
"Cisza wokół... krople deszczu dudnią o szyby, a liście targane jesiennym wiatrem kurczowo trzymają się gałęzi.. resztami sił.. aż w końcu ulegają wichurze i lecą w dal, niesione zgodnie z zachciankami mas powietrza, bezwolne, całkowicie poddane i nieme... " Jesień udziela się chyba każdemu i każdy bez wyjątku ulega czasami jesiennej niemocy. Mnie taka niemoc ogarnęła jakiś rok temu. Targana emocjami, niechęcią do otaczającego świata, niemocą przeprowadzenia jakichkolwiek zmian, rzucałam się z jednej myśli do drugiej... Raz skacząc wyżej dupy, próbując doścignąć najlepszych, a innym razem zaszywając się w najciemniejszym kącie i naciągając czapkę na uszy tak głęboko, aby broń Boże nikt mnie nie zobaczył. Z jednej skrajności w drugą.. Ani chwili głębokiego spokoju. Ani chwili prawdziwej radości.. Ani chwili bycia prawdziwie ze sobą.. Raz będąc podziwiana, za wszystkie udane wyjazdy i osiągnięcia.. innym razem oceniana, krytykowana za porażki i "nie ogarnianie pod