siedmiomilowe buty - Georgia Trip


Warszawskie lotnisko tętni życiem jak co dzień. Co chwilę jacyś turyści cisną się przed bramką odpraw, aby wyruszyć w swoją podróż.

Wydawało się, że wszystko pójdzie gładko. Jeszcze piętnaście minut do spotkania z klientami... ale jednak nie, nagle dzwoni telefon i słyszę zrozpaczony głos kobiety, która przez swoją niefrasobliwość zostawiła gdzieś swoje dokumenty i nie może się do nich dostać. Ostatecznie Pani nie poleciała z nami, a ja przez to zamieszanie nie powitałam gości o umówionej godzinie i nie wykonałam swojej roli w odpowiedni sposób. Wniosek na przyszłość? Obecni klienci są ważniejsi niż ci nieobecni!! W czasie tej podróży doszłam do wielu uczących wniosków :)



Tak oto postanowiłam założyć siedmiomilowe buty i zrobić mój pierwszy siedmiomilowy krok. Krok, który pozwala mi osiągnąć kolejny etap mojej wędrówki na szczyt. Moim pierwszym siedmiomilowym krokiem było pilotowanie wyprawy do Gruzji i Armenii. 16 dni niezwykłej przygody, intensywnej nauki i odkrywania swoich możliwości. Przygoda z Gruzją i Armenią była bardzo ciekawym doświadczeniem.



Na początku dziękuję mojej grupie za cierpliwość i pozytywne nastawienie. Byliście wspaniałą grupą! :)
Dodatkowo muszę wspomnieć o kierowcy, który okazał się aniołem czuwającym nad wszystkim. Sandro, bo o nim mowa to Gruzin, bardzo pogodny i niezwykle ogarnięty chłopak, który po dwóch tygodniach prawie nauczył się mówić po polsku :) Nie wiem jakim cudem, ale nauka języka polskiego nie sprawiała mu żadnych problemów.

Opis miejsc, które odwiedziliśmy i ludzi, których poznaliśmy znajdzie się w innym poście. Tutaj chcę skupić się na tym jakie zrobiłam postępy w rozwoju osobistym i w drodze na szczyt i nad czym jeszcze muszę popracować. Ponieważ była to moja praca, a nie wyprawa po przygody, to i przeżycia były zupełnie inne. Nie udało mi się w pełni poczuć magii Gruzji, ale z pewnością uda mi się podczas prywatnej podróży, która będzie o tyle łatwiejsza, że wiem już jak się tam poruszać, co jest warte zobaczenia, a co mniej ważne ;)

Wrzuciłabym chociaż krótką  migawkę zdjęciową z wyjazdu, ale niestety zdjęcia nie są dobrej jakości. Poza tym nie miałabym co wrzucić do następnego postu, a powtarzać się nie wypada ;) Podczas wyjazdu nie miałam za dużo czasu na robienie zdjęć, gdyż czasie, kiedy grupa robiła zdjęcia, ja wczytywałam się w przewodnik, przyswajając sobie informacje dotyczące następnego zabytku jaki zobaczymy ;)

Kolejne siedmiomilowe kroki będą w przyszłym roku. Przez resztę obecnego roku chcę się skupić na  szkoleniu się i wzmacnianiu poczucia pewności i przygotowywania do następnego etapu. Już teraz wiem, że zadania, które będą stanowić wyzwanie pojawią się zawsze, kiedy ja będę tego chciała. Dlaczego? Dlatego, że sama je będę sobie tworzyć. Wiem też, że trzeba chwytać pojawiające się nowe możliwości jak ciuchy na przecenach, bo każda okazja może zniknąć bezpowrotnie, a ja potem będę pluła sobie w brodę, że jej nie wykorzystałam.

Głowa jest pełna pomysłów i planów, czas realizacji wydaje się być sensowny - zatem tylko konsekwentnie spełniać punkt po punkcie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktywny Chillout in Hell ;)

Niewschód słońca na Wielkim Choczu

lodowce, góry, rzeki PN Skaftafell i Landmannalaugar